HISTORIA

W latach 60 tych XX w., ktoś wpadł na pomysł, żeby ze stolicy rolniczej krainy – Lublina zrobić miasto typowo przemysłowe. Na pomyśle się nie skończyło tylko zaczęto zamysł sukcesywnie wprowadzać w życie. Nie będę się tu rozpisywał o przemyśle w Lublinie i o zakładach jakie tu były tylko skoncentruję się na jednym zakładzie, któremu jest poświęcona ta strona.
Obiektem naszych westchnień jest Odlewnia Lublin. Zakład miał różne nazwy w czasie swojej nie za długiej historii. Te najbardziej znane to: Odlewnia Lublin, Zakłady Metalurgiczne Lublin czy zwyczajnie URSUS.
Odlewnia była inwestycją realizowaną w latach 1972-1983 z przeznaczeniem dla całego przemysłu motoryzacyjnego. Zakład został zaprojektowany z ogromny rozmachem i finezją początku lat 70-tych.

Dzięki uprzejmości p. Wojciecha Ptaka  – byłego dyr. ds.Produkcji Odlewni Ursus prezentujemy Państwu historyczne wycinki z gazet z momentu uruchomienia Zakładu.

Władze PRL-owskie aby zbudować obiekt zaciągnęły 75mln dolarów pożyczki w zachodnioeuropejskich bankach. Inwestycja nigdy nie została w pełni dokończona. Jedne źródła podają, że to było tylko 40 % inwestycji, a inne donoszą o 70 %. Naszym zdaniem chodziło bardziej o moce produkcyjne, które mogły być wykorzystywane w 40 %. Sama budowla raczej już nie mogła być bardziej rozbudowana chociażby ze względu na okalające teren torowiska z dwóch stron zakładu. Z dwóch pozostałych stron również wydaje się to mało prawdopodobne ze względu na infrastrukturę ul. Grygowej czy aktualnie powstający, a planowany już w tamtych czasach Węzeł Mełgiewska.
Fabryka na początku należała do pobliskiej Fabryki Samochodów Ciężarowych (słynne FSC Lublin, gdzie produkowano Lubliny, Żuki itp.), a potem została wcielona w struktury Zrzeszenia Przemysłu Ciągnikowego „Ursus”.Kopia Kopia z Nowy-1
W kraju rosło zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju maszyny rolnicze, a istniejące zakłady nie nadążały z produkcją i nie spełniały wymogów, które narzucały nowoczesne technologie produkcji ciągników oraz nasz sztandarowy program jakim była licencyjna budowa ciągnika Massey Ferguson.
Lubelski Ursus miał być złotym środkiem i rozwiązaniem tych problemów. W FSC była już wykwalifikowana kadra zajmująca się odlewnictwem, stąd zdecydowano,  że właśnie w Lublinie powstanie taki Zakład. Zadanie postawione przed Zakładem oraz kadrą było trudne – w Lublinie miało się produkować  trudne odlewy wielkogabarytowe, wyrafinowane cienkościenne nie mówiąc już o skomplikowanej technologii sferoidalnej.
Odlewni nie był w stanie dorównać jakikolwiek zakład europejski zarówno pod względem wielkości jak i nowoczesności  – była wyposażona w najnowocześniejsze maszyny oraz technologie, a sama hala główna Zakładu zajmowała powierzchnię około 12,5 hektarów (dł. 450m i szer. 280m). Według założeń rocznie Zakład miał wytwarzać 100 tysięcy ton odlewów, co było ilością wręcz niespotykaną!

Generalnym wykonawcą było Lubelskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego. Jednak w budowę było zaangażowanych mnóstwo różnego rodzaju firm specjalistycznych z regionu oraz całego kraju. Przedsiębiorstwa te były doświadczone już przy budowie wcześniejszych zakładów w regionie takich jak np. fabryka w Kraśniku czy Świdniku, cukrownia – również ogromne zakłady. Jednak Ursus był nie lada wyzwaniem – nigdy wcześniej nie budowali tak ogromnego zakładu z takim rozmachem i w takim krótkim czasie.

Lubelskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego wyłoniło specjalny zespół ze swoich struktur, który zajmował się tylko i wyłącznie budowaniem Odlewni Lublin. Sprzęt do budowy przyjechał z całej Lubelszczyzny oraz z Kielc. Budowa była prowadzona w systemie 2 zmianowym. W najgorętszym okresie budowy w pracach brało udział ok. 20 firm z różnych części Polski. – dokładniej o samej hali i szczegółach zakładu można poczytać w innych działach strony.

Budowa jednak trwała ok. 11 lat – trzeba zwrócić uwagę, że pierwsze lata były latami, gdzie tworzona była cała struktura Zakładu, plany itp. Właściwa budowa hal rozpoczęła Kopia f_budowaursusm_367404dsię w  1975 roku – prace ziemne, a już w IV kwartale 1978 roku miały funkcjonować 3 linie produkcyjne. Tempo było oszołamiające. Niestety tylko w śmiałych planach i założeniach.
Druga połowa lat 70-tych nie była już taka optymistyczna. Mimo dużej pomocy jaką była możliwość „uczenia się” na błędach wykonawców odlewni w Skoczowie (również ogromna odlewnia jednak trzy razy mniejsza i mniej nowoczesna niż lubelska) budowa nie posuwała się zgodnie z założeniami. W efekcie doprowadziło to do zainteresowania sprawą ówczesnego Premiera Piotra Jaroszewicza, który zlecił przygotowanie resortowemu wicepremierowi raportu opisującego sytuację z której wynikają opóźnienia. Wyniki kontroli nie były pozytywne: „Po dokonaniu analizy stwierdzono, że odlewnia w Lublinie nie jest budowana zgodnie z harmonogramem, lecz jest jedynie dla niepoznaki rozgrzebana, środki przeznaczone na nią zostały wykorzystane na inne cele i inwestycje” – tak wspominał tamtą sytuację I Sekretarz PZPR – Edward Gierek. O samym fakcie dowiedział się z opóźnieniem. 
W efekcie budowa przeciągnęła się do 1983 roku – w tym roku został dokonany I spust surówki.
Ze względu na problemy w trakcie budowy nie zostały skończone wszystkie linie technologiczne, które mogły być w Odlewni. Spowodowało to niekompletne wykorzystanie mocy produkcyjnych Zakładu. Nie wybudowano też wszystkich obiektów na terenie Zakładu, które docelowo planowano (m.in. nowoczesna stołówka, kompleksowa przychodnia zdrowia z zapleczem sportowym czy infrastruktura drogowa wokół zakładu, która miała poprawić ruch w tej części miasta (np. drugi wiadukt przy ul. Grygowej).

W okresie świetności Za5065afadf2b1e_pkładu (lata 80) podjęto próbę dobudowania nie zrealizowanych projektów, czego efektem jest zaczątek mostu przy ul. Grygowej (przęsła) oraz niedokończone obiekty wspomnianej wcześniej stołówki oraz przychodni.
Niestety projektów nigdy nie zrealizowano do końca – realizację przerwała transformacja ustrojowa końca lat 80 w Polsce.
Od 1980 r. Odlewnię włączono do Zrzeszenia Przemysłu Ciągnikowego „Ursus” (wcześniej należała do Fabryki Samochodów Ciężarowych). W Zakładzie jednocześnie pracowało ok. 3 tys. ludzi. Praca odbywała się w trybie 3 zmianowym. Szacuje się, że przez 16 lat funkcjonowania Zakładu przewinęło się ponad 10 tys. osób.
Okres świetności tego Zakładu trwał do końca lat 80 tych. Wtedy zaczęły się pierwsze problemy, które były wynikiem transformacji ustrojowej w Polsce w 1989 roku. Chociaż nie brakowało zwolenników, teorii, którzy twierdzili, że już w 1983 roku po I spuście surówki uznano, że cała inwestycja jest chybiona, a zakład nie rentowny. Głównie mu zarzucano, że jest zbyt duży, mało ekologiczny i zatrudnia za dużo ludzi, a produkcja nie jest w pełni wykorzystana.
Prawda była nieco inna, Odlewnia była ogromnym zagrożeniem dla innych zakładów działających na naszym już „wolnym” rynku oraz poza granicami naszego kraju, a jej problemy wynikały przede wszystkim z problemów ZPC Ursus w którego skład wchodziła nasza jednostka.
logoW 1991 r., z powodu trudności finansowych, dwukrotnie stawała produkcja. W następnych latach Odlewni kilkakrotnie odłączano prąd z powodu niezapłaconych rachunków – Zakład jak1był wyposażony w nowoczesną ekologiczną instalację elektryczną jednak dosyć kosztowną.  Według różnych źródeł w 1998 roku i w latach poprzednich Odlewnia w Lublinie przynosiła straty średnio rzędu 3,5 mln zł miesięcznie. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Bez sprzeczne jest to, że było to działanie celowe, a najlepszym przykładem tego jest to co się stało w kolejnych latach z zakładem.
ZPC Ursus w związku z problemami postanowił „pozbyć się” swoich zakładów rozlokowanych w całym kraju, w tym m.in. naszego lubelskiego. Rozpoczęła się prywatyzacja. Zainteresowanie było ogromne. Zgłosiły się różne firmy z kraju oraz przedstawiciele światowego odlewnictwa.  Sfałszowane opinie audytów, które zawsze brzmiały jednoznacznie wskazując, że Zakład jest trwale nieefektywny i nieefektywność ta w dużej mierze jest konsekwencją wadliwego zaprojektowania zakładu i jego technologii odstraszała potencjalnych inwestorów. W efekcie doprowadziło to do tego, że w kręgu zainteresowanych „został ten kto miał zostać” – niestety zjawisko powszechne w naszym kraju do tej pory.
Wybrańcem był Stalexport SA w Katowicach. Spółka ta prowadziła szeroko zakrojone negocjacje i badania w Odlewni, których celem było przejęcie zakładu od ZPC Ursus SA.
W dniu 19.02.1999 r. został podpisany pomiędzy Stalexport SA w Katowicach, a ZPC Ursus SA list o poufności, rozpoczynający kolejny etap negocjacji i badań Odlewni. Nagle pojawiła się kolejna spółka powiązana ze Stalexport SA, która jak zdecydowano zakupi Ursusa, a mowa tu już o wszystkim znanej spółce jaką jest Centrostal SA w Kielcach.
W marcu 1999 r. Odlewnię przejął kielecki Centrostal SA. Za zakład zapłacił 8 mln zł. W odlewnię zainwestował 23 mln zł – bez rezultatu, sytuacja coraz bardziej się pogarszała.
W październiku 1999 r. Odlewni odłączono prąd i wygaszono piece hutnicze. Fakt ten był równoznaczny z końcem tego zakładu – wyłączone zostało serce tego obiektu.  W grudniu tego roku rozpoczęły się zwolnienia pracowników.

W 2000 r. Odimg018lewnię postawiono w stan likwidacji. Tak skończyła się barwna historia super giganta. Dalsze losy zakładu są bardzo zagadkowe, nie wyjaśnione do tej pory. Jedno jest pewne – tak nie musiało być! Oczywiste jest to, że Zakład został celowo doprowadzony do bankructwa, kupił go ten kto miał kupić, a nie ten, który mógł tchnąć nowe życie w to miejsce, a na jego likwidacji wzbogacili się jego likwidatorzy oraz wiele innych osób pośrednio czy też bezpośrednio związanych z tym miejscem, którym zależało na zniszczeniu dowodu na potęgę gospodarki PRLu.
Trudności finansowe w Ursusie z początku lat 90 tych przyczyniły się do zwolnień oraz tego, że wielu specjalistów zdecydowało się odejść do innych firm, rozpoczęło własną działalność lub przeszło na wcześniejsze emerytury. Było to powodem wydłużenia się czasu realizacji zamówień oraz znacznego pogorszenia się jakości wytwarzanych odlewów, co spowodowało utratę wielu kontraktów, które Odlewnia miała zawarte.photo.php
Zakładowa Solidarność również blokowała wiele działań np. nie zgadzała się na sprzedaż Zakładu zagranicznemu inwestorowi – wiązałoby się to, że część osób straciłaby pracę, ale jednak Zakład by istniał oraz była realna szansa zatrudnienia tych ludzi z powrotem wraz z rozwijaniem się Zakładu.
O problemach Ursusa było wiadomo od dawna, jednak załoga nie protestowała. Zarząd obiecywał, że po zlikwidowaniu firmy, każdy pracownik będzie mógł nabyć akcje Firmy i zostanie utworzona nowa spółka. Tak się nigdy nie stało. Pracownicy zostali okłamani, a Firma już nigdy nie rozpoczęła produkcji.

Od momentu postawienia Zakładu w stan likwidacji rozpoczęła się wielka rozbiórka – na początku ze środka wywieziono wszystkie maszyny odlewnicze, a potem zabrano się za rozbiórkę hal. Wielkie rozbieranie trwało do ok. 2008 roku. Majątek wart miliony (linie technologiczne, suwnice hakowe, sprzęt i narzędzia odlewnicze, piece) był sprzedawany za bezcen (za ok. 550 tys. zł, gdzie wartość jego wyceniano na ok. 26 mln zł). 


Centrostal SA pozbył się zakładu po likwidacji i zaczęli w nim rządzić kolejni likwidatorzy, którzy wyprowadzali z niego ostatnie pieniądze oraz sprzedawali złom – bo Odlewnia stała się już największym złomowiskiem w Polsce. Z dawnych obiektów zachowały się jedynie tzw. modelarnia, stacja zasilania, hale chemiczne i ruiny kilkglownau obiektów (nowa stołówka i przychodnia zdrowia, BOT, budynki socjalne) – więcej informacji o budynkach można znaleźć w dziale OBIEKTY. Teren został podzielony na mniejsze działki i działają tam różne prywatne firmy. Po dawnej świetności nie ma już ani śladu. Zostały niezapłacone rachunki, sprawy sądowe i postępowania prokuratorskie, które wykazały, że Odlewnia została doprowadzona celowo na skraj bankructwa, zamknięta oraz jej majątek został sprzedany za bezcen, a  pieniądze trafiały na konta prywatnych osób. Sprawy te zapewne już nigdy nie zostaną wyjaśnione i nie dowiemy się całej prawdy.
Potwierdzeniem tego jest umorzenie postępowania sądowego w sprawie upadłości Odlewni Lublin we wrześniu 2012 r….

Powyższa historia jest opracowana przede wszystkim na podstawie licznych rozmów z pracownikami Zakładu, artykułach z prasy i TV oraz na podstawie naszych własnych obserwacji i przemyśleń. Jest to nasza subiektywna ocena oraz opis. Nie każdy musi się z tym zgadzać. Chcieliśmy przedstawić historię tego Zakładu jak najbardziej obiektywnie i naszym zdaniem tak zostało to zrobione. Nie sposób było tu zawrzeć wszystkie ciekawostki w związku z czym zapraszamy do kolejnych działów strony.

W opisie nie pojawiają się jakiekolwiek nazwiska prezesów (poza wycinkami z gazet), likwidatorów czy syndyków zajmujących się później zlikwidowanym Zakładem. Naszym celem nie jest obrażanie kogokolwiek czy ocena moralności tych osób.
To nic nie zmieni. Liczymy jednak, że Państwo wyciągniecie odpowiednie wnioski, a osoby bezpośrednio odpowiedzialne za zaistniałą sytuacje zostaną odpowiednio osądzeni przez życie i głos własnego sumienia za zniszczenie życia tym tysiącom osób, które tam pracowały i współpracowały z ZAKŁADAMI METALURGICZNYMI LUBLIN…

Paweł Mikulski
Metalurgiczna7.pl